Ogłoszenie



Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Zamknięte Zapisy Zamknięte Zapisy Zamknięte

#1 2014-10-01 22:29:22

Vege

http://i.imgur.com/w5Ljmgh.png

Zarejestrowany: 2011-04-26
Posty: 63
Punktów :   
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 1
Magia: Magia Cienia, Magia Ciemności
Multikonta: Brak
Klejnoty: 48.700

Fan Fick ~ by Vege

Cóż pora coś pisać bo nudno oto pierwszy rozdział ficku o zombiaczkach. Enjoy.


Rozdział I
„Początek nowego świata”



Godzina 6.00 świat powoli budzi się do życia, pierwsze promienie światła wpadają do pokoju 19 letniego chłopaka o długich ciemnych włosach. W pierwszej chwili nie zrobiło to na nim wrażenia jednak gdy promienie świetlne perfidnie spoczęły na jego oczach zaczął się przebudzać i starał się zasłonić ręką drażniące światło.
- Ehhh… właśnie zaczął się kolejny monotonny dzień z mojego nudnego życia – westchnął młody mężczyzna o imieniu Rin, po czym przetarł oczy i powoli zaczął zbierać się do wyjścia do szkoły. Dzień zaczynał się jak zwykle od śniadania, umycia się, przepakowania książek i innych porannych obowiązków.
Gdy in opuszczał powoli mieszkanie otworzyły się sąsiednie drzwi na klatce schodowej.
- Rin nadal zalegasz z czynszem, jeśli do jutra nie zapłacisz musisz się wynieść czy to jasne? – Spytał zarządca budynku.
- Tak, tak spokojnie, dziś ureguluję wszystkie zaległości niech się pan nie martwi – odpowiedział chłopak po czym przekręcił klucz w drzwiach i udał się do wyjścia z bloku.
Dzień już na dobre się zaczął ptaki ćwierkały, na policzku dało się odczuwać lekki powiew ciepłego wiatru, zapowiadał się kolejny piękny letni dzień. Rin westchnął znudzony jakby piękno tego świata go nie interesowało miał teraz przed oczami wizję kolejnego dnia zmarnowanego w szkole, jedynym plusem było to iż może znów się spotkać ze swoją dziewczyną Mizuki. Blok w którym mieszkał ciemnowłosy nie znajdował się daleko od szkoły dlatego droga  nie była długa. Chłopak znający drogę na pamięć szedł z przymkniętymi oczami nie zwracając uwagi na to co się dzieje w jego otoczeniu. Jego błogi spacer przerwał krzyk kobiety który stawał się coraz bardziej intensywny co oznaczało że zbliżała się do Rina. Mężczyzna otworzył jedno oko i zobaczył biegnącą w jego stronę kobietę. W pierwszej chwili pomyślał że pewnie w okolicznym banku jest napad lub coś w tym stylu jednak po chwili zauważył coś czego nigdy w życiu by się nie spodziewał. Dwójka „ludzi” właśnie zjadała leżące na chodniku już martwe ciało kobiety. Młodzieniec stanął jak wryty, rozejrzał się i zobaczył ze to nie jednorazowy przypadek, w okolicy panował chaos ludzie zaczęli się wzajemnie pożerać, wszystko działo się tak nagle, strach sparaliżował jego ruchy, przez chwile nie mógł nawet poruszyć palcami u nóg. Wszystko się zmieniło gdy jeden z „ludzi” konsumujących ciało kobiety zaczął powoli zbliżać się w stronę chłopaka. Gdy to wszystko dotarło do Rina zdał sobie sprawę że musi ratować swoje życie i zaczął uciekać miedzy bloki, nie wiedział dokładnie gdzie się skierować, więc zdecydował biec jak najbliżej szkoły. Gdy mężczyzna się odwrócił zauważył że do „człowieka” goniącego go dołączyło jeszcze dwóch. Rin przyśpieszył jednak gdy po raz kolejny się obejrzał potchnął się i przewrócił. Wiedział że to może być już koniec, teraz nie ma szans na ucieczkę, dotarło do niego że właśnie w tej chwili kończy się jego krótkie życie. Było by tak gdyby nie to że niemal w ostatniej chwili dwóch mężczyzn 18 letni Kareon i 20 letni Lars odepchnęli napastników używając do tego kija od basseballa i treningowego miecza.
- Wstawaj idioto i pomóż nam ich załatwić – wrzasnął Lars. Rin na początku nie wiedział co ma zrobić jednak po chwili złapał rurkę leżącą na cemencie i podszedł bliżej mężczyzn trzymających potwory na odległość.
- Gotowi? Ja biorę tego z lewej, Lars ty weź tego z prawej, RIn twój jest środkowy – oznajmił Kareon po czym mężczyźni zaczęli okładać napastników ciosami ze swoich przedmiotów. Kareon i Lars szybko sobie poradzili roztrzaskując napastnikom głowy a w tym czasie Rin uderzył mocno przeciwnika w brzuch po czym szybkim ciosem w plecy powalił go na ziemie.
- Panowie o co chodzi… co to za ludzie czemu mnie gonili? – spytał zdezorientowany Rin.
- Nie wiesz?... Myślałem że taki fan gier jak ty szybko się zorientuję o co chodzi… To są żywe trupy inaczej zombie, chyba wiesz co to oznacza – odpowiedział mu Kareon roztrzaskując głowę trupowi którego nieudolnie jak się okazało próbował wykończyć Rin.
- Ale to oznacza… nie wierze, myślałem ze to możliwe tylko w filmach czy grach… ale zaraz… nie wiecie może gdzie jest Mizuki? – Zapytał nadal nie dowierzając w to wszystko ciemnowłosy 19 latek.
- Mizuki jest w jednym z bloków 2 ulice dalej, jest tam też Minami i kilka innych osób z naszej szkoły właśnie tam idziemy. – Odpowiedział Lars.
- Ale jeśli chcemy tam dotrzeć nie możemy tracić czasu na gadanie tylko ruszyć dupy – dodał Kareon. Mężczyźni przytaknęli i powoli ruszyli w stronę bloku w którym znajdowali się ich przyjaciele. Unikali szerokich ulic i otwartych przestrzeni  aby nie narazić się na kontakt z większą ilością truposzy. Jednak gdy byli już blisko a dokładnie dwa bloki od budynku w którym miało rzekomo znajdować się chwilowe schronienie drogę zatarasowało im około 5 zombie. Gdy Młodzieńcy odwrócili się zauważyli kolejne kilka trupów. Byli okrążeni. Wiedzieli ze to dla nich beznadziejna sytuacja i pomimo tego iż posiadają przy sobie broń, wyjście z tego bez strat jest praktycznie nierealne.
- Kurwa… a było już tak blisko –powiedział poddenerwowany oraz załamany RIn. Gdy Zombie zbliżały się w stronę trójki mężczyzn, niespodziewanie jeden z nich padł na ziemi. Kareon zauważył że w głowę tego zombiaka wbita jest strzała, szybko się rozejrzał dookoła  i zauważył w oknie jednego z budynków ciemnowłosą dziewczynę z zakrytą twarzą przez kołnierz swojego storju.
- Panowie mamy szanse uciec spójrzcie tam w okno, ona chyba próbuje nam pomóc, zabijmy te 4 zombiaki i szybko biegniemy do tego budynku. – Zaproponował Kareon. Wiedzieli ze to ich ostatnia szansa i nie mieli innego wyjścia z tej sytuacji, musieli zaryzykować. Po chwili zgodnie ruszyli w stronę 4 zombie które torowały im przejście, wszystko układało się całkiem nieźle jednak gdy ostatni o Zombie padał z ręki Rina, umarlaki które nadciągały z drugiej strony nieco się zbliżyły i jeden z nich mógł z łatwością ugryź mężczyznę. Gdy Kareon i Lars spostrzegli że ich przyajciel zaraz może stać się pokarmem dla żywych trupów szybko krzyknęli aby uważał jednak było już za późno na jakąkolwiek reakcję ze strony Rina. Na szczęście w ostatniej chwili gdy Zombie próbował zatopić zęby w ręce Rina prosto w jego głowie wylądowała strzała i powoli osunął się na ziemie nie dotykając 19 latka.
- - Szybko panowie bo zaraz nie będziemy mieli tyle szczęścia – krzyknął Lars i razem z dwójką młodzieńców szybko dobiegli do wejścia do budynku a następnie na klatkę schodową gdzie czekałą już na nich tajemnicza wybawicielka.
- Dziękuję za ratunek, ale czy mogłabyś nam powiedzieć kim jesteś ? – Zapytał zdyszany Rin.
Dziewczyna na chwile spojrzała na niego a później lekko się zaśmiała.
- Nie oczekuje podziękowań, zrobiłam to tylko dlatego że kiedyś mi się może przydać taka pomoc, a co do mojego imienia to nie powinno was w tej chwili interesować. – oznajmiła po czym odwróciła się od niech.
-Jeśli chcecie przeżyć radzę wam chodźcie za mną na dach… O ile wasza beznadziejna kondycja wam na to pozwoli – powiedziała nieco ironicznie po czym ruszyła powoli po schodach na górne piętra aby dotrzeć na dach.
- Ok, uratowała nas ale już zaczyna mi działać na nerwy – powiedział nieco podirytowany RIn.
- Hej stary spokojnie, nikt nie powiedział że będziemy już zawsze się z nią trzymać, póki co skupmy się na opuszczeniu tego budynku i dotarciu do reszty – uspokoił go Kareon po czym ruszyli za ciemnowłosą w kierunku dachu budynku.
Gdy dotarli na dach ich oczom ukazał się widok mrożący krew w żyłach, całe miasto wyglądało tak jak to piekło z którego przed chwilą uciekli, miasto pogrążyło się w chaosie, ulice spływały krwią ludzi którzy byli pożerani przez Zombie.
- Czy to się dzieje kurwa naprawdę? Przecież jeszcze kilka godzin temu było wszystko normalnie… - powiedział podłamany Lars padając na kolana.
- Hej stary wszyscy to przeżywamy, weź się w garść, musimy dostać się do naszych przyjaciół później się jakoś stąd wydostaniemy – próbował go podtrzymać na duchu Kareon.
- A właśnie… jak mamy się przedostać do tego bloku, jesteśmy 3 budynki od niego to blisko, fakt ale jednak jesteśmy na dachu – powiedział Rin.
- Fakt, odległość między budynkami nie jest zbyt duża, jednak lepiej nie ryzykować skoku, szkoda ginąć w taki sposób – zauważył Kareon.
- Ty, chodź za mną – powiedziała łuczniczka do Rina po czym razem zeszli piętro niżej.
- O co chodzi? – zapytał.
- Skoro twoi przyjaciele boją się skakać wyważ te drzwi i niech sobie po nich przejdą – powiedziała po czym powoli wróciła na dach.
- W sumie nie głupi pomysł – pomyślał rin po czym używając rurki jaką miał nadal w rękach, podważył duże drewniane drzwi aby wypadły z zawiasów. Gdy już to zrobił wrócił razem z drzwiami na dach.
- Kareon pomóż mi musimy ułozyc te drzwi tak aby można było bezpiecznie po nich przejść na drugą stronę – powiedział Rin po czym razem z Kareonem zabrali się do pracy. Jako iż drzwi było dosyć duże a odległość między blokami była naprawdę niewielka udało się je odpowiednio ułożyć, jednak mężczyźni nie byli pewni czy można po nich bezpiecznie przejść, jednak zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć ciemnowłosa spokojnie po nich przeszła i czekała na dachu kolejnego budynku. Mężczyzną nie pozostało nic innego jak tylko naśladować ją i powoli przejść na drugą stronę. Po chwili wszyscy byli już na drugim dachu.
- Stary pomóż mi z tymi drzwiami użyjemy ich jeszcze raz i będziemy na miejscu – Zwrócił się Rin do Larsa. Mężczyźni powoli ustawili kolejny raz drzwi na krawędziach dachów i spokojnie przechodzili po nich. Jednak gdy Kareon był na samym końcu drogi drzwi ześlizgnęły się i zaczęły spadać w przepaść a razem z nimi Kareon, jednak chłopak w ostatniej chwili chwycił się krawędzi dachu. Rin oraz Lars szybko podbiegli do przyjaciela i z trudem ale jednak powoli wciągnęli go na dach.
= Stary ale nam napędziłeś stracha – powiedział nieco przestraszony Lars.
- Wam? A myślisz e co ja przeżywałem? _ odpowiedział po chwili nadal przerażony tym co się wydarzyło chwile wcześniej Kareon.
- Najważniejsze że żyjesz, ale teraz wstawajcie musimy dotrzeć do nich zanim stanie się coś złego – powiedział Rin po czym podniósł się z ziemi i powolnym krokiem udał się z resztą do wyznaczonego miejsca gdzie ukrywali się ich przyjaciele. Gdy dotarli do odpowiedniego mieszkania zapukali.
- Halo Jesteście tam? To ja Rin – powiedział chłopak a po chwili słychać było dźwięk otwieranego zamka, w drzwiach pojawiła się blond włosa dziewczyna która szybko przytuliła Rina.
- Mizuki, tak się cieszę ze nic ci nie jest – odpowiedział Rin na przytulenie po czym powoli wszedł do środka pomieszczenia. W Mieszkaniu znajdowała się 16 letnia Minami oraz kilka osób ze szkoły którym udało się tu dotrzeć. Rin nadal przytulał się z Mizuki a Lars i kareon poszli przywitać się z resztą ludzi. Jedynie tajemnicza ciemnowłosa trzymała się z daleka oparła się o ścianę i wpatrywała się w okno szukając drogi ucieczki z tego miejsca. Gdy Kareon i Lars podeszli do Minami ona zwróciła się po nich do po cichu.
- Kim jest ta dziewczyna? Znacie ją? Spotkaliście się kiedyś? A może… nie mówcie mi że wy z nią… - mówiła najwyraźniej z iskierką w oku Minami.
- Czy ty zawsze myślisz o jednym – westchnął Lars.
Rin na chwile przerwał przytulanie dziewczyny ponieważ musiał powiadomić resztę o tym wszystkim co się dzieję na zewnątrz.
- Posłuchajcie, nie możemy tutaj zostać, prędzej czy później Zombie dotrą i tu, jedyne wyjście to ucieczka z miasta jednak dziś nie damy rady za dużo chaosu, musimy tu przenocować… jutro opuścimy miasto. – zaproponował Rin.
- Hej stary ok ale sam wiesz ze nie mamy samochodów a poza tym… Będzie ciężko gdy na ulicach są oni. – Wtrącił Kareon.
- Fakt… - odpowiedział Rin.
- Hmmm… czy przypadkiem centrum handlowe nie jest zamknięte ze względu na drobną rozbudowę – zapytał Lars.
- Tak a o co? – zapytała Minami.
- To, że w środku są zapasy żywności i broń typu siekiery kije baseballowe i inne tego typu, jeśli byśmy się tam dostali nie robiąc zbytnio hałasu mogło by się nam udać, pewnie tam są również samochody dostawcze do których moglibyśmy się zmieścić.
- To prawda, jeśli dalibyśmy radę zabrać to wszystko co się nam przyda do przeżycia będziemy w stanie przetrwać kilka tygodni bez narażania się.
- Ale, centrum handlowe jest zamknięte, czy nie będziemy mieli problemów że się tam włamujemy? – spytał jeden z uczniów.
- Czy mam ci to rozrysować człowieku, trwa apokalipsa zombie, ludzie pożerają się nawzajem, nikt nawet nie zauważy ze się tam włamaliśmy. – krzyknęła na niego Manami.
- Więc postanowione jutro z samego rana naszym celem jest centrum handlowe – powiedział Kareon a wszyscy mu przytaknęli, wszyscy z wyjątkiem ciemnowłosej która nadal wpatrywała się w okno.
- Idioci… - powiedziała po cichutku do siebie i przymknęła oczy.
CDN…


Rozdział II
„Centrum handlowe”



Pierwszej nocy gdy świat chylił się ku końcowi nigdzie nie było spokojnie, nawet w najmniejszych wioskach panował chaos, walka i śmierć. Tylko tej nocy zginęło więcej ludzi niż na każdej wojnie która dotychczas trwała. Pomimo schronienia jakie dawały domy czy też mieszkania, nikt nie był bezpieczny. Stwory którymi stawali się ludzie były niesamowicie silne, pomimo tego iż ich wzrok był naprawdę słaby to reagowały choćby na najmniejszy dźwięk. Niestety duża większość ludzi nie byłą poinformowana na ten temat, dlatego zwracali na siebie zbyt dużą uwagę co kończyło się wyłamaniem lub zniszczeniem drzwi, okien mieszkań i w najlepszym wypadku zakończyło się na ugryzieniu, a w najgorszym na pożarciu żywcem. Nie inaczej było w przypadku grupy młodzieńców ukrywających się w mieszkaniu jednego z bloków. Co chwilę było słychać jak ludzie próbuję dostać się do mieszkań na klatce a po chwili głośny krzyk i ryk bestii które delektowały się świeżym ludzkim mięsem. Jednak długa noc w końcu minęła. Na ulicach nadal panował chaos, jednak już był mniejszy… powoli miasto zaczęło się uspokajać, jednak nie dlatego że sytuacja zaczęła się stabilizować, a dlatego iż brakowało już żywych ludzi. Ci którzy wiedzieli co się dzieje już dawno opuścili miasto lub tak jak ta grupa nastolatków czekają na odpowiedni moment.
- Ludzie, powinniśmy się powoli zbierać, ale musimy działać po cichu… Ja, Lars i Kareon będziemy was prowadzić i ochraniać przed zombie, panowie wy w razie potrzeby  ochraniajcie tyły, a ty – zwrócił się do ciemnowłosej – będziesz nas ubezpieczać z łuku, inaczej nie damy radę dotrzeć do centrum – powiedział Rin i złapał rurkę dzięki której przetrwał poprzedni dzień.
- Brzmi jak plan, to co? Nakurwiamy! – podekscytował się nieco Kareon co nieco zdziwiło pozostałe osoby, ze względu na to iż ta sytuacja ich przerażała a on zdawał się bawić jak najlepiej w tej sytuacji.
- Jeszcze jedno… gdyby coś się tam stało i grupa by się rozdzieliła, musimy mieć miejsce w którym się spotkamy. – zauważył Rin.
- Około 6 kilometrów za miastem są jakieś pola i tym podobne, a za starym magazynem jest wielka polana na której moglibyśmy się rozbić, o ile nie będzie tam się roić od zombie… mielibyśmy bardzo dobre miejsce na chwilowy obóz bo moglibyśmy obserwować czy coś nie nadchodzi z dowolnej strony. – zaproponował Lars.
- świetny pomysł stary, także postanowione, w razie wypadku spotykamy się tam, a teraz ruszajmy tylko po cichu i bez zbędnych rozmów.
Po tych słowach Rin powoli otworzył drzwi, na klatce było pełno krwi i do połowy zjedzony człowiek który jednak nie miał już zamiaru się podnosić. Grupka powoli schodziła coraz niżej po schodach, jednak na najniższym piętrze trafili na pojedynczego żywego trupa.
- Rin chodź ze mną, przygwoźdź go do ściany ja go załatwię – zaproponował Kareon, Rin jedynie przytaknął po czym ruszył na żywego trupa. Uderzył go raz rurką w klatkę piersiową tak aby przybić go do ściany, po czym przycisnął rurkę do jego szyi w taki sposób aby nie narazić się na ugryzienie. Kareon wykorzystał okazję i wyjął z kieszeni scyzoryk który po chwili wbił w głowę zombiaka kończąc już na dobre jego „żywot”.
- Brawo stary, dobrze nam poszło – powiedział Kareon, jednak jego radość przerwał Lars który wskazał na okno. Pomiędzy budynkiem a centrum handlowym co prawda nie była długa droga, jednak na ich drodze było około 35 – 40 zombie.
- Ja pierdole… - Westchnął Rin, jednak musieli się tam udać, inaczej nie mieliby szans przeżycia.
- Dobra nie ma c się czaić tylko musimy się ruszyć, posłuchajcie, naszym jedynym rozwiązaniem jest bieg, my postaramy się ich odepchnąć a wy dobiegniecie do drzwi. Minami, dasz radę szybko je otworzyć? – zapytał Lars.
- No ba, jakbyś nie wiedział że otwieranie zamków jest dla mnie dziecinnie proste – odpowiedziała dziewczyna.
- Dobra w takim ruszamy – dodał Lars po czym kopniakiem otworzył drzwi i razem z Karonem i Rinem odepchnęli pierwszą falę Zombie. Nie było to łatwe zadanie ze względu na to iż grupa nie była taka mała.
- Ruszajcie się albo wkrótce to większość z nas będzie w takim stanie – krzyknął Kareon. Grupa starała się dotrzeć jak najszybciej do drzwi centrum. Każdy starał się jak tylko mógł, odpychał, odkopywał, starał się robić co tylko mógł aby cała grupa dotarła do centrum. W końcu jednak dotarli do drzwi tej „ziemi obiecanej’ i od razu Minami zabrała się do otwierania drzwi a reszta ostatkami sił starali się bronić się przed żywymi trupami. Jednak nie wszystkim się tu udało, jeden chłopak zagapił się i został porwany przez trupy, był to naprawdę makabryczny widok, jednak w końcu udało się otworzyć drzwi i wszyscy weszli do centrum a Rin zablokował drzwi rurką która do tej pory służyła jako broń.
- To… było naprawdę coś… - powiedział zmęczony Lars.
- Niby tak, ale musimy teraz szybko zabrać to co najważniejsze czyli żywność, wodę i jakąś broń. Rozdzielmy się na 3 zespoły jedni niech szukają wody, drudzy żywności, a reszta broń. – powiedział Rin po czym rozdzielił osoby na 3 grupy, jedna idzie z nim po broń, druga z Larsem  po żywność i trzecia z Kareonem po wodę. Zbliżające się do otwarcia centrum handlowe, w takim wypadku jak ten. Dlatego po niecałej 30 minutowej rozłące znów się spotkali w mniej więcej centrum handlowym. Każda ze stron przyniosła to co miała, dużo baniaków z wodą, konserwy, chelb i jakieś przekąski oraz broń w postaci siekierek, siekier, jakichś maczet, młotków czy łomów. Rin od razu zaklepał sobie dwie małe siekierki, a Lars jedną większą. Jednak kogoś brakowało.
- Gdzie jest kurwa Kareon?! – spytał Rin martwiąc się o przyjaciela. Jednak nikt nic nie wiedział. Jednak po chwili było słychać jak coś się do nich głośno zbliża, nie wiadomo było co to bo dźwięk był naprawdę specyficzny. Wszyscy byli przygotowani do walki  jednak wkrótce okazało się że… to Kareon w rycerskiej zbroi.
- Co ty kurwa na siebie założyłeś?... – spytał trochę zażenowany Lars.
- Zobacz jakie to zajebiste, nie muszę się martwić o ugryzienia ani nic… plus, spójrz na to – odpowiedział po czym nagle wyciągnął sporej wielkości miecz i zaczął nim machać.
- Stary proszę cie przestań i zdejmij to bo jeszcze zrobisz komuś krzywdę. – Rin ledwo skończył to zdanie, gdy stało się coś praktycznie oczywistego. Z ręki Kareona wyleciał miecz i mknął w stronę grupki ludzi, wszyscy praktycznie zdążyli się uchylić, jednak nie zdążyła ciemnowłosa która poprzedniego dnia ich uratowała. Na jej nieszczęście ten miecz nie był żadną repliką a najprawdziwszym mieczem przez co jej głowa powoli bo powoli ale spadła na podłogę oddzielona od ciała. W większości wywołało to panikę. Tylko Kareon, Rin i Lars patrzyli na to jakby wiedzieli że gdy Kareon ma miecz w ręku to muszą być ofiary.
- Ups? – powiedział Kareon niewinnym głosem.
- I w pizdu cały plan – westchnął Rin. Kareon wydostał się ze zbroi po czym podszedł do zwłok i zabrał łuk i strzały.
- Znalezione nie kradzione – powiedział po czym odszedł gwizdując.
- Co za debil… - dodał po chwili Lars.
- A właśnie… łapcie – Rzucił im kluczyki Kareon – teraz możemy stąd odjechać – dodał.
- Chociaż to ci się udało – odpowiedział Lars łapiąc kluczyki.
- Dobra zbieramy się chodźcie, zabieramy wszystkie rzeczy i pakujemy to do busa. – powiedział Rin, po czym wszyscy ruszyli w stronę samochodów. Gdy tam dotarli otworzyli bagażnik i powoli ładowali wszystkie zebrane wcześniej towary. Lars wskoczył za kierownice i uruchomił silnik. Jednak gdy wszyscy zaczęli się pakować do busa, usłyszeli krzyk. Był to krzyk Minami.
- MINAMI!- krzyknął Rin po czym zauważył że jego wybranka serca została ugryziona przez Zombie, jednak to nie był ich najmniejszy problem. Nagle w centrum pojawiła się chmara żywych trupów.
- Rin wsiadaj szybko! – krzyknął Kareon, jednak Rin stał jak wmurowany.
- Jedźcie… SPIERDALAJCIE!... Ja ich odciągnę – oznajmił obojętnym głosem RIn.
- Pojebało cie stary?... Przeżyjemy to razem – próbował go przekonać Kareon jednak w tej chwili został wepchnięty przez Rina do bagażnika busa i zamknął drzwi. Nie do końca świadomy Lars myśląc że wszyscy są gotowi ruszył, dopiero po chwili zauważył że na miejscu został Rin, jednak nie mógł teraz zawrócić.
- Minami… przepraszam… - powiedział Rin ze łzami w oczach po czym ruszył na Zombie, jednak nie był to aż tak szalony atak. Rin unikał starcia gdy tylko mógł jednak nie cały czas dało radę więc musiał używać swoich dwóch siekier do walki. Udało mu się bez większego szwanku przejść przez małą grupkę zombiaków. Jednak nie mógł ciągle uciekać zwłaszcza że zombie nie ubywało. Na jego szczęście odnalazł wejście do jednej z łazienek gdzie szybko się zamknął. Zombie cały czas napierali na drzwi, jednak po jakimś czasie nagle wszystko ucichło. To nieco zdziwiło chłopaka. Ale musiał skorzystać z okazji, jednak gdy otworzył drzwi i zobaczył powalone Zombie, w większości z odciętymi głowami. Gdy Rin zrobił krok do przodu pod jego szyję zostały podstawione dwie katany. Jedna należała do 20 letniego czerwono - włosego chłopaka, a druga do czarno włosego 21 latka. Gdy jednak chłopak rozejrzał się zobaczył kolejne 5 osób. W tym dwie kobiety, obie miały przy sobie katany. Jeden z pozostałych miał przy sobie łuk a dwóch pozostałych nie miało żadnej broni. Po chwili do Rina podszedł ciemnowłosy 20 latek.
- Dla twojego własnego dobra, lepiej żebym nie żałował tego że cie uratowaliśmy, inaczej szybko naprawimy ten błąd.
CDN…

Ostatnio edytowany przez Vege (2014-11-17 00:48:37)


http://i.imgur.com/7ZlQuyJ.png

Offline

 

#2 2014-11-17 00:49:22

Vege

http://i.imgur.com/w5Ljmgh.png

Zarejestrowany: 2011-04-26
Posty: 63
Punktów :   
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 1
Magia: Magia Cienia, Magia Ciemności
Multikonta: Brak
Klejnoty: 48.700

Re: Fan Fick ~ by Vege

Drugi rozdział dodany :)


http://i.imgur.com/7ZlQuyJ.png

Offline

 

#3 2014-11-17 10:35:25

Alonse

http://i.imgur.com/7f7KN2F.png

Zarejestrowany: 2011-06-19
Posty: 116
Punktów :   
Liczba wykonanych misji: 1
Klejnoty: 31.000

Re: Fan Fick ~ by Vege

Zombie szybko się rozmnażają <3 No i widzę że pierwsze zgrzyty w grupie ocalałych też się pojawiły... no niestety kodeks prawny zabrania ludziom zabijać innych człowieków... ale zawsze może nieposłusznego wystawić na obiad zombie ^^

Offline

 

#4 2014-11-17 17:55:48

Kareon

http://i.imgur.com/7f7KN2F.png

33904790
Zarejestrowany: 2011-08-14
Posty: 189
Punktów :   
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 1
Magia: Łuk Ucieleśnienia, Grawitacja
Multikonta: Brak
Klejnoty: 50.000

Re: Fan Fick ~ by Vege

"ups" xdd

Fick zapowiada się mega =D

Offline

 

#5 2014-11-17 19:47:36

 Shadow

http://i.imgur.com/sg2JZNK.png

10593558
Call me!
Zarejestrowany: 2011-04-22
Posty: 316
Punktów :   10 
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 0
Magia: DDS, Fala Uderzeniowa
Multikonta: Revan, Alaude
Klejnoty: 20.000

Re: Fan Fick ~ by Vege

Więc pora na wujka Shada.

Pierwsze co mnie zastanawia, to skąd w obecnych czasach ludzie wytrzaskali łuki do walki z zombie. Nie lepiej dać każdemu po 9mm, albo jakiejś dubeltówce? To takie bardziej przyziemne, niż jakieś prymitywne kołczany xd

Następne co mi się rzuciło w oczy, to powtarzanie słowa "jednak", z tego co wyskakuje mi w wyszukiwarce słów, to w pierwszym rozdziale użyłeś go 16 razy, co jest w miarę normalne, a w drugim już 26, niejednokrotnie powtarzając je w jednym zdaniu. Przez wzgląd na krótki rozdział, jest to niepoprawne, dla porównania zerknij na to ile mój fick ma linijek, wtedy nikt nie zauważyłby nawet 40 powtórzeń "jednak". Ale jednak je zauważyłem xd

Akcja dzieje się dosyć sprawnie i nie przeciągasz niepotrzebnie, ani nie skracasz w nieodpowiednich miejscach, więc jest dobrze w chuj. Jak zwykle masz malutkie problemy z narracją, ale to trzeba lat praktyki (i to nie 4-5), żeby wzbogacić język o pizdyliard nowych wyrażeń. Co do postaci, to nie podobało mi się tylko zachowanie Rina wobec tej Minami. To był przejaw debilizmu, nie miłości. Zrobiłeś z tego zbyt przyziemną chwilę, by rzucić się na stado zombiaków. Lepiej by było, gdybyś w tym momencie przywołał jakąś retrospekcję, wspólne chwile Rina z Minami, opisał bardziej uczuciowość bohatera, etc. To by dodało odrobiny klimatu i magii całemu temu wydarzeniu, gdyż niewątpliwie właśnie o to w tym chodziło - zemsta poparta jakimś wspomnieniem, i like it!

Jak zwykle urzekłeś mnie bogatymi dialogami typu "Jedźcie... spierdalajcie". Mimo tego, że wiele osób uznaje wulgaryzmy za coś beznadziejnego do ficków i opowiadań, to ja jednak je wręcz ubóstwiam :D Nic przecież nie wyrazi bardziej dostanie twojej chęci zniszczenia niż: "szykuj się na wpierdol" XD

Po pierwszym rozdziale nie oceniam, ale po drugim już tak:

Ogólna ocena ficka: 6/10 - dupy nie urywa, bo to na razie początek akcji. Póki co dostałeś startową piątkę i dodałem Ci jedną ocenę za wprowadzenie nowych bohaterów, którzy według mnie mieli dobry debiut. (Gdybyś opisał dobrze scenę zemsty Rina, to byś dostał kolejny, ale tego nie zrobiłeś, więc dowiesz się w swoim czasie, pierdol się :P) Mimo powtarzania słowa "jednak", które mnie aż raziło w oczy, to pierwszy rozdział nie jest aż tak napakowany tym wyrażeniem, więc ostatecznie ocena nie spada, bo się w jakiś sposób to równoważy wszystko :)

Ocena rozdziału II: 6/10 - dobre tempo akcji, fajne wprowadzenie nowych bohaterów, scena z Kareonem i jego zbroją: na plus
Powtarzanie wyrażenia "jednak" w narracji, zbyt krótki opis jednej z finalnych scen, a jakże ważnej dla twojej postaci, DŁUGI CZAS OCZEKIWANIA XD, mało poziomowych dialogów, większość to jakieś głupoty i pierdoły. Rozumiem, że ciągła akcja, etc, ale jednak bohaterowie w centrum handlowym mieli czas, żeby zacząć się zastanawiać od czego wzięły się te zombie, a nikt z nich tego tematu nie poruszył. No i jeszcze reakcja ludzi na przypadkowe odcięcie głowy przez Kareona. Nikt się tym jakoś zbytnio nie przejął, a prawilnie przypominam, że w tej sytuacji człowiek zabił człowieka i był to szczyt debilizmu. Rozumiem, że jest to czarny humor, ale jednak przyda się trochę realizmu xd

Powodzenia dalej, a ja wracam do sączenia mountain.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs warszawa domki letniskowe sobieszewo Wyburzenia Prace koparką kraków