Ogłoszenie



Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Otwarte Zapisy Zamknięte Zapisy Zamknięte Zapisy Zamknięte

#1 2012-01-21 15:21:27

Kareon

http://i.imgur.com/7f7KN2F.png

33904790
Zarejestrowany: 2011-08-14
Posty: 189
Punktów :   
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 1
Magia: Łuk Ucieleśnienia, Grawitacja
Multikonta: Brak
Klejnoty: 50.000

Powieść Kareona

Rozdział  1  - Pierwsze spotkanie

         Nad górami Hatushikno budził się piękny, słoneczny dzień. Owego przecudnego dnia pewien młody chłopak rozpoczął swoją podróż. Był niesamowicie ciekawski świata, przez co pierwszym celem jego wyprawy były właśnie szczyty tych gór. Najniebezpieczniejsze miejsce, a zarazem najbliższe sercu owego młodzieńca – Kareona.
         W trakcie drogi nie spotkało go nic ciekawego poza kilkoma dziwnymi, nie zbyt normalnymi osobami uciekającymi z miejsca, do którego dążył. Mijały powoli długie godziny marszu.
         Nagle w krzakach coś się zaczęło poruszać. Chłopak patrzył chwilę wytrzeszczonymi oczyma i po dłuższej chwili nieśmiało zapytał:
         - Yyy... Czy ktoś tam jest ?...   
Po tych słowach z krzaków wyszła młoda dziewczyna w lekko podartej, pomarańczowej sukience o wyjątkowo pięknych, zielonych oczach i zaskakującym, niebieskim kolorze włosów. Była cała podrapana, lecz nie było widać żadnych większych obrażeń.
         - Ajć, aj … - wyszeptała cichutko.
Kareon nadal osłupiały patrzył na nią.
         - Nic ci nie jest ? – zapytał równie nieśmiało jak wcześniej - Jak masz na imię i co ty właściwie robiłaś w tych krzakach ?
         - Nic mi nie jest… Zupełnie nic ! ! – Odpowiedziała uśmiechając się szeroko do Kareona - Lekko się potłukłam ale ogółem jest w porządku. Imię ? A imię …
Dziewczyna wydawała się lekko zagubiona. Nie znała własnego imienia ? Po chwili wyciągnęła kartkę z długiego, czerwonego kozaka, chwile ją studiowała po czym z przeuroczym uśmiechem rzekła:
         - Nazywam się Midderu Sunzun. Lecz proszę … Mów mi Midziak ...
         - Miło poznać – chłopak odwzajemnił uśmiech i podał dziewczynie rękę by pomóc jej wstać – Jestem Kareon. Tak wracając do pytania… Co ty robiłaś w krzakach ?
Dziewczyna znów wydawała się zakłopotana. Zaczerwieniła się i wyszeptała:
- Nic takiego po prostu… Szukałam czegoś i wpadłam...
Chłopak nie wiedział, o co ma jeszcze zapytać. Midderu wyglądała dziwnie, nie wiedział czy mógł jej zaufać. Poza tym nie znała nawet własnego imienia – przeczytała je z kartki ! A może to jej fałszywe imię ? Po chwili dziewczyna odwróciła się i zaczęła coś zbierać. Kareon zauważył na jej plecach tatuaż. Od razu go poznał i poczuł silne dreszcze na plecach.
- Jesteś czarnym magiem ? – Zapytał lekko zdziwiony i jakby przerażony.
Dziewczyna wzdrygnęła się. Wyszeptała coś pod nosem, narzuciła na siebie długi, czerwony płaszcz z symbolem klanu ognia i powiedziała z lękiem w głosie:
         - To nie tak jak myślisz …
Chłopak był totalnie zaskoczony. Nie wiedział już zupełnie, co ma zrobić. Dziewczyna ni stąd, ni zowąd wychodzi z krzaków, cała poraniona, nie zna własnego imienia i nosi tatuaż czarnej, zakazanej magii ! !
         „Muszę ruszać” – pomyślał. Zręcznie się wywinął mówiąc Midderu po prostu: -Dobra na mnie już czas. Muszę przed zmrokiem dostać się na szczyt Hatushikno.
Dziewczyna zaczęła bacznie obserwować chłopaka. Gdy ten faktycznie obrócił się i ruszył przed siebie, krzyknęła za nim:
         - Ja… Ja też tam idę !! Szukam czegoś... Mogę iść z tobą ?
         - Jasne.
Po tej krótkiej odpowiedzi na zmartwionej i zakłopotanej twarzyczce dziewczyny pojawił się szczery uśmiech. W mgnieniu oka pozbierała się z ziemi i pobiegła za nim.
         I tak razem szli dobrych parę godzin. Kareon zdołał się dowiedzieć czegoś więcej o Midziaku. Okazała się ona magiem ognia. I to nie takim zwykłym, przeciętnym. Dziewczyna mówiła i mówiła. Była nie zwykle gadatliwa, ale ciekawie opowiadała. Widać dobrze wykształcona. Ma bogate słownictwo, czyli zwyczajnie nie przynudza. Kareon tylko jej słuchał, odzywał się bardzo rzadko. Nie chciał jej przerywać.
         Gdy weszli na cudownie zielony szczyt góry, chłopak przerwał Midziakowi opowieść o samej sobie i powiedział:
         - No dotarliśmy na miejsce. Rozejrzyjmy się tu czy nie ma tego czegoś, czego szukasz. I przy okazji tego, co ja szukam.
Dziewczyna wzdrygnęła się i gwałtownie obróciła głowę w prawo.
         - Zgoda, ja pójdę na południe, ty zaś sprawdź, co słychać na północy. – odpowiedziała dziwnym tonem. Jakby zahipnotyzowanym.
Po tych słowach się rozeszli.

***

Rozdział 2 - Amulet Mary

         Nie minęła chwila jak Kareon zrozumiał, że rozdzielenie się było złym pomysłem. Przeszukując każdy najmniejszy skrawek ziemi nie znalazł kompletnie  nic.  Żadnego potwora ani przeciwnika do treningu, nie wspominając o poszukiwanej broni.
         - Jak mam trenować skoro niczego tu niema... Tym bardziej kogo mam zapytać o Ostrze ...  - powiedział sam do siebie i przysiadł na przydrożnej skałce. Cały czas zastanawiało go tylko kim jest ta dziewczyna i dlaczego ludzie uciekali z tego pięknego miejsca. Czyżby Midderu na coś trafiła ?  Jego kompletny spokój ducha runął. Zaczął się martwić.
         - Zdecydowanie tu za cicho ... – Wstał ale zaraz znów usiadł i czekał. Z nadzieją, że coś się w końcu zacznie dziać.
Jednakże  nic wartego uwagi się nie wydarzyło.
         - Dosyć tego ! Głupi jesteś Kareon !! Tak bezczynnie siedzieć ... Marnować cenny czas ! A jak Midderu coś znalazła ? A jak coś jej się stanie ? Ech ... – Skarcił sam siebie i ruszył w drogę powrotną. Postanowił poszukać dziewczyny coś mu mówiło, że ma kłopoty. 
***


         Midziak wcale nie przejęła się rozdzieleniem ze swoim nowym kolegą. Od ręki zaczęła szukać swojego amuletu, zgubionego podczas podróży.
         „ Przy okazji popytam o Kryształ Ognia”-  pomyślała.
Dziewczyna poszukując w trawie naszyjnika, natknęła się na pewnego mężczyznę.
Przyuważyła na jego szyi złoty, połyskujący amulet z dużym, czerwonym kryształkiem. W tym momencie zrobiła bardzo złą minę.
         „ Jasna choroba! Mój naszyjnik !!”
Nieznajomy spojrzał na nią zaskoczony. Kiedy się podniosła z ziemi zapytał wprost:
         - Co ty tu robisz ? To teren prywatny !
Midderu rozejrzała się. Faktycznie... Płot, znak i ostrzeżenia. Rozważała w myślach, jak odebrać mu amulet i uciec.
         - Yy.... Szukam czegoś... - odrzekła niepewnie.
         - Wszystko, co tu spadło jest moje, a teraz zmykaj stąd dziecko !
         - Mianowicie szukam tego, co masz na szyi – powiedziała dziewczyna zahipnotyzowanym tonem zupełnie nie zwracając uwagi na to, co powiedział nieznajomy. Przekrzywiła głowę. Jej źrenice zwęziły się do cienkich kreseczek, a oczy zmieniły kolor z zielonego na krwistoczerwony. Mężczyzna wytrzeszczył swoje oczy, szybko odskoczył i krzyknął:
         - Podniebny lot!
         „Mag wiatru ? Słabo coś ...”
Midderu była wyraźnie niezadowolona. Nieznajomy szykował się do walki. Nie lubiła walczyć. Bez przemiany się nie da, a po przemianie często się nie kontroluje. Rozumiała jednak fakt , że teraz musi zawalczyć o swoja własność. Dwiema  zwinnymi gwiazdami w tył uniknęła ciosu ze strony przeciwnika.
„Błyskawiczny skok !!”  krzyknęła w myśli i pojawiła się obok mężczyzny w powietrzu. Posiadała tylko kilka sekund na atak. Zarysowała coś na szyi przeciwnika i szybkim ruchem otwartej dłoni uderzyła go w narysowany symbol.
- Klątwa ducha ognia !!
         Momentalnie opadł na ziemie czując ogromny ból. Co chwila ubywało mu siły. Już wiedział ... Ma do czynienia z magiem ognia. Klątwa ? Banał ! Znaczy słaby przeciwnik. Na dodatek kobieta ! Dziewczynka nie kobieta ...
         Nagle dwanaście wietrznych pocisków trafiły Midderu . Upadła na ziemię. Nie zrobiły jej dużej szkody ale mocno obiły wcześniej podrapane ciało. Kiedy podniosła głowę do góry zobaczyła, że mężczyzna przygotowywał się do swojego najpotężniejszego zaklęcia. Długo wymawiał jego pokrętną strukturę.
,,Wietrzne cięcie? Słabo ... Ale jak tego nie uniknę będzie problem ... Przemienić się ? Przemienić czy nie ?” – Midderu biła się ze sobą w myślach. Tajemniczy wietrzny mag nie znał ukrytej siły swojej przeciwniczki, a ona sama bardzo się jej bała.
         Za pomocą swego czaru zaczął pikować w dół prosto na maga ognia. Dziewczyna nie mogła się o dziwo podnieść, bo poprzedni atak zranił jej całe nogi jedyne, co mogła teraz zrobić to prosić boga gromu o łaskę. Ale to za długa mantra ...  Przeciwnik był już praktycznie przy niej!
         Nagle dostał potężnego kopa w szyję i upadł na ziemię. To Kareon zatrzymał koniec młodej ognistej czarodziejki. Od razu po ataku zapytał się Midderu czy nic jej nie jest.
         - Mój wybawco – szepnęła dziewczyna - Nie nic mi nie jest...
Chłopak zaśmiał się. Z szerokim uśmiechem i pogodnym tonem zapytał:
         - Oj Midziaku dopiero co się poznaliśmy i ja już mam cie ratować  ?
Midziak odwzajemniła uśmiech lecz szybko zniknął jej z twarzy. Krzyknęła :
         - Uważaj !!!
         Niestety za późno. Kareon, który zaczął rozmawiać z dziewczyną i przestał zwracać uwagę na przeciwnika stojącego tuż za nim z wietrznym cięciem. Chłopak po uderzeniu wyleciał w powietrze, a na jego brzuchu było widać wielką ranę. Jednak Kareon nie był słaby. Szybko oprzytomniał.
         - Lodowy pocisk ! Lodowa bomba !!
Dwa ciosy Kareona  powaliły powietrznego maga. Ale ten się nie poddawał. Walczyli dosyć długo.
         Nagle chłopak upadł na ziemię. Dostał jeszcze 2 strzały takie jak ona na początku. Kulił się na ziemi, a tajemniczy ładował kolejne Wietrzne cięcie.
Przed oczami Midderu stanęła straszna scena. Ten chłopak może tu zginąć. Serce zaczęło jej walić jak szalone.
         „Może zginąć przez to, że ja głupia szukałam jakiegoś wisiorka ?”
W dziewczynie się zagotowało.
         - Jak masz na imię ? – Rzuciła w stronę przeciwnika.
         - Nie dowiesz się – odburknął i najpierw trafił w nią zwykłym uderzeniem, a potem kontynuował wietrzne ciecie wymierzone w bezbronnego w tej chwili Kareona.
         „ Nie dam rady inaczej ... Przez mój strach może zginąć niewinna osoba”      Nagle jej ciało pokryło się ogniem. Żywym ogniem. Wzięła głęboki oddech i szepnęła:
- Siła ognia... Fenix ...
Dwa zaklęcia odmieniły ją zupełnie, Włosy zniknęły – zastąpiły je pasma płomieni. Luźny ubiór zmienił się w obcisły kostium. Oczy stały się całkowicie czerwone. Wyglądała na dużo starszą niż była faktycznie. Po chwili pojawiły się u jej dłoni potężne pazury, również odziane w płomienie, jej stopy zmieniły się w ptasie nogi, a u ramion wyrosły potężne ogniste skrzydła.
Nikogo jej przemiana szczególnie nie zdziwiła. Mag wiatru zrozumiał tylko jedną rzecz – ta prosta transformacja oznacza, że dziewczyna ma nadal niski poziom umiejętności.
         Odmieniona ognista czarodziejka od razu przystąpiła do ataku. Wzniosła się wysoko w powietrze. Wydała z siebie upiorny pisk i zaczęła pikować w dół.
         „Płonąca lawa !”
Tajemniczy nie zdążył zrobić żadnego ruchu. Pod wpływem zaklęcia jego ciało pokryło się płomieniami. Upadł na ziemie. Próbował się podnieść jednak Midderu nie chciała mu pozwolić na żaden ruch. Zaraz druga i trzecia płonąca lawa.
         „Brak many ? Szlag !  Ogniste strzały ! ”
         Nagle Midziak zostaje oślepiona ... Znika jej przemiana i dziewczyna spada na ziemie. Takiego upadku nie powinna przeżyć. Kareon był przerażony .
         „Czarna magia ? Co z Midziakiem ? Nie żyje ?”
Mag wiatru podszedł bliżej i zaczął się upiornie śmiać. Chłopak już się domyślał, co to może znaczyć.
Mężczyzna zaczął wracać w kierunku Kareona.
Nagle ciało Midziaka zaczęło płonąć lecz tym razem inaczej. Płonęło nienaturalnym, czarnym ogniem. Kareon odruchowo przeczołgał się trochę dalej i obserwował. Takiej mocy nie czuł nigdy wcześniej. Co to jest ?
Midderu wstała, była wściekła. Włosy zrobiły się czarne, usta też, ciało zrobiło się trupio blade.
         - Yami no mahou – powiedziała zahipnotyzowanym głosem – Przejęcie smoczej duszy ...
Dziewczyna otoczona czarnym ogniem przemieniła się w chimerę. Pół człowieka pół smoka .
         - Koniec zabawy, kolego.
         W tym momencie ryknęła dziko. Uciekły wszystkie zwierzęta. Niebo zakryły czarne chmury, zrobiło się zupełnie ciemno, mrocznie. Rzuciła się na przeciwnika.
         „Wrząca aura!! Gorąca ziemia !”
Pojawiły się czerwone kręgi i ogniste kule lecące z nieba. Piekło ? Nie ... O wiele gorzej...
Wietrzny mag ledwo już co uciekał.
         - No więc ? Jakie jest twoje imię ? Chcę wiedzieć kogo zabijam... – zapytała ale nie dała czasu na odpowiedź.
         - Yami no mahou... Zemsta smoka ognia !
         Nagle cały świat stanął w płomieniach. Nie było słychać niczego innego od skwierczenia płonących drzew i okrutnego ryku chimery.
Kareon drżał. Po raz pierwszy w swoim życiu czegoś się bał.
         „Yami no mahou ? Nie wierze ... Zakazana ... praktycznie nie istniejąca magia ... Jakim cudem ?”
         Po chwili wszystko ucichło . Midderu odziana już tylko w łuskowatą, czarną zbroję podeszła do kupki popiołu wyciągnęła z niej amulet. Upewniwszy się, że jej drogi klejnot jest cały odetchnęła z ulgą. Cała przemiana zniknęła. Znowu była sobą.
         - Teraz będę bardziej uważać... Długo tak nie pociągnę...
Klapnęła się w czoło, pobiegła do Kareona i rzuciła się mu na szyję. Wypytywała jak się czuje , czy jest ranny i o wszystko inne. Ten spokojnie odpowiadał na każde jej pytanie.
         Dziewczyna poczuła się słabo , zaczęło jej się kręcić w głowie. Wyjaśniła, że to normalne po tym zaklęciu. Po czym przytuliła się do chłopka. Temu pojawił się burak na twarzy.
         „ Co robić ?!”
Udał ze nie zwrócił uwagi na to, co zrobiła, wyjął pewną kartkę z kieszeni, na której było napisane : „Chłopczyku , Chłopczyku ... Mam to, czego szukasz ale cóż... Najpierw mnie znajdź to może odzyskasz swoje lodowe ostrze, a jak nie to... No wiesz będę mieć jedną broń więcej w kolekcji ale jak naprawdę będziesz chciał to ją odzyskasz. Znajdziesz mnie w karczmie Pod Toporem, która znajduje się w Fressi”
Chwilę trwali w ciszy... Kiedy stawała się trochę niezręczna Kareon zapytał:
         - Może będziesz ze mną podróżować po świecie? Z tego co widziałem jesteś niesamowitą wojowniczką ...
Dziewczyna od razu się zaczerwieniła i odskoczyła jak oparzona.
         - J-j-j-jaaaa ... ? W-wojowniczką ? .. N-nie ... T-t-tylko ... S-szukam czegoś ... – Zaczęła się jąkać - O nie znowu to samo ... – Chwyciła się za głowę.
         - Co ?
         - Efekt uboczny ... Nie daj mi zasnąć bo będę mieć 2 dniową amnezję...A co do podróży... Chętnie.
Chłopak lekko zaskoczony spokojnie odrzekł
         - Okey ... W takim razie naszym celem jest Fressia.. musze się tam z kimś spotkać...
Schował kartkę do kieszeni.
         - No co ? Nie patrz tak tylko pomóż mi wstać ! - powiedział śmiejąc się. Wiedział doskonale, że sam się nie podniesie ani nie doczołga do Fressi .
         - Ach tak, tak .. – Midziak pomogła mu wstać i razem kuśtykając powlekli się w wyznaczonym przez Kareona kierunku. Niebo znowu zrobiło się pogodne, drzewa się zagasiły, a na polanie została tylko kupka szarego popiołu rozwiewana przez wiatr.


Czytać, Oceniać i mówić co uważacie ;3 póki co przez tydzien napisałem tylko tyle >.< brak weny troche robi swoje.

Offline

 

#2 2014-07-25 22:55:49

Kareon

http://i.imgur.com/7f7KN2F.png

33904790
Zarejestrowany: 2011-08-14
Posty: 189
Punktów :   
Fabularnie: Wolny
Liczba wykonanych misji: 1
Magia: Łuk Ucieleśnienia, Grawitacja
Multikonta: Brak
Klejnoty: 50.000

Re: Powieść Kareona

Reaktywacja-nudzi mi się




Słońce powoli chowało się za horyzont. Midziak z Kareonem zaczęli tracić siły i każdy kolejny krok był dla nich ogromnym wysiłkiem.
- Może zatrzymamy się gdzieś na noc, co? – zapytała Midd
- W sumie racja... Chodź tu na lewo, w las.
Skręcili w gąszcz. Nie trwało długo jak znaleźli suche, duże miejsce idealne wprost na obóz.
- No to tu się rozkładamy.– powiedział Kareon i wyciągnął z plecaka składany namiot i dwa koce – Rozłóż to a ja poszukam czegoś do rozpalenia ognia.
- Ale po co ty tego chcesz szukać?
- Jak to po co? – odparł – chcesz spać spokojnie czy użerać się z dzikimi zwierzętami?
Midd uderzyła się dłonią w czoło. Ułożyła klika kamyków w koło, a wewnątrz narysowała kilka kresek. Wstała. Wyciągnęła ręce przed siebie i powiedziała dwa dziwne słowa. W kręgu zapłonął magiczny błękitny płomień.
- Będzie płonął dopóki nie zniszczysz kręgu. – wyjaśniła – Może być?
- Heh … Może – uśmiechnął się do niej – Zapomniałem, że mam do czynienia z magiem ognia- znów posłał jej piękny uśmiech, na twarzy Midd pojawiły się rumieńce.
Rozłożyli koce pomiędzy ogniskiem, a wielkim drzewem i usiedli. Przez dłuższą chwilę w ciszy wpatrywali się w ogień. W końcu Kareon przerwał tę nieco przerażającą ciszę.
- Tak w ogóle... To ja o tobie nic prawie nie wiem.
- A powinieneś wiedzieć? – Spojrzała na niego jak na kompletnego idiotę
- Raczej... Skoro mamy ze sobą podróżować powinienem mieć podstawy by ci zaufać ... Skąd mam wiedzieć, że nie poderżniesz mi gardła kiedy będę spał? – Teraz chłopak wpatrywał się w czarodziejkę jakby nie miała piątej klepki.
- Wystarczyło spytać – Uśmiechnęła się promiennie.
- Więc pytam – odwzajemnił uśmiech.
- W sumie… Masz rację… Jak szliśmy wtedy sporo rzeczy przed tobą ukryłam… Ale skoro chcesz wiedzieć to ci powiem… Słuchaj uważnie, nie lubię się powtarzać, a jutro i tak zapomnę, co mówiłam … Przeklęty efekt uboczny … - westchnęła Midd, poprawiła koc i ułożyła się wygodnie, po czym zaczęła opowieść.
-  Ostrzegam, że miejscami to może być naprawdę nudna historia… 20 lat temu moja matka Chizuru jedna z kapłanek w klasztorze ognia zakochała się w moim ojcu … Powiem ci szczerze, że wiem o nim tylko iż był cholerą jedną.. Zarazą, jak ich mało … Kipiało od niego złem … posługiwał się czarną magią … Nigdy go nawet na oczy nie widziałam… Któregoś pięknego wieczoru niedługo po moich narodzinach .. Czyli jakieś 16 lat temu  zniknął bez śladu zostawiając matkę samą ze mną … Odkąd tylko nauczyłam się czytać i rozumieć, co mnie otacza mama szkoliła mnie w używaniu magii ognia . Byłam szczęśliwa .. Obie byłyśmy … Aż nadeszła ta, pamiętna, zimowa noc … - urwała, zakrywając dłońmi twarz.
- Co się wtedy stało ? – zapytał cicho Kareon jakby bał się, że ktoś go usłyszy.
- Jak miałam 10 … Prawie 11 lat po moją mamę przyszli żołnierze z klasztoru … Ona uciekła chciała mnie wychować sama nie używając metod zakonnych… Czy tam klasztornych wszystko jedno … Nie chciała, bo sama to przechodziła. Nie chciała mnie ranić, psuć, niszczyć … Ale oni przyszli … Zabili ją… Byłam wtedy z moim przyjacielem w lesie… Lepiliśmy bałwany - zaśmiała się smutno i rozpłakała … Kareon nie bardzo wiedział, co robić. Dziewczyna widząc jego zakłopotanie szybko obtarła łzy i po chwili kontynuowała – Był wieczór... Wracaliśmy już … Miał u mnie nocować, więc szliśmy razem. Wtedy zobaczyłam, że coś jest nie tak … Z naszego komina w domu nigdy nie było takiego dymu … Wystraszyłam się nie na żarty … Pobiegliśmy, co sił w nogach. To, co ujrzeliśmy przeraziło nas oboje .. Mój dom płonął … A ciało matki leżało bezwładnie w czerwonym od krwi śniegu, który mocno kontrastował z bladością skóry jej ciała… Zimnego … Miała twarz przerażoną, bardziej niż my obojem, pokrytą stróżkami zamarzniętych łez. Nie mogłam nawet zapłakać, ogarnęła mnie panika. Uciekliśmy wtedy, żyliśmy w lesie, bojąc się pokazać ludzkości. Prosiłam by on wracał do siebie przecież nie musiał ze mną siedzieć... Męczyć się z obrazami, które ciągle wracały do mojej głowy i wywoływały płacz, rozpacz, samobójcze próby. Jednakże chłopak nigdy mnie nie zostawił .. Wiosną tego samego roku pojmano mnie do klasztoru i szkolono dalej.. Wiedza nie pełna była groźniejsza dla nich niż czarna magia podobno … Mateuchiego nigdy więcej już nie spotkałam … Nawet nie wiem czy żyje … Cóż przez wzgląd na matkę… Pamiętałam jaka była z niej potężna czarodziejka... - uśmiechnęła się smutno wbijając wzrok w swoje stopy. - Uczyłam się dalej … Nie skromnie powiem, że byłam najlepszą uczennicą, ale dziwną … Nigdy nie wychodziłam z pokoju po skończonych zajęciach .. Nie potrafiłam nikomu zaufać. Strata przyjaciela jakim był Mateuchi była straszna … Ja … nie chciałam nikogo innego .. Tylko i wyłącznie jego …Dwa lata temu ukończyłam tę szkole i uciekłam w te pędy z klasztoru … Postanowiłam odwiedzić resztki mojego domu… Pochować matkę… Czy raczej to, co z niej zostało. Co mnie zaskoczyło? Biblioteka była nietknięta … Znalazłam w niej księgę magii zakazanej należącej do mojego ojca … Zaczęłam potajemnie się tego uczyć .. Czego symbolem na zawsze będzie tatuaż na moich plecach …  Później przeglądałam resztę książek .. Wszystkie o magii ognia .. Oprócz jednej … Był to pamiętnik mojej mamy … Nie czytałam go oprócz wstępu, w którym było zapisane jej marzenie .. Teraz podróżuję by to marzenie spełnić. Poszukuję dla mamy kryształu świętego ognia…..
Zamilkła. Chwilę przesiedziała w ciszy …. Potem rozpłakała się. Chłopak znowu zrobił się zakłopotany . Przysunął się do dziewczyny i objął ją sam nie do końca będąc świadomym, co robi. W końcu dziewczyna

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
OтeНи Германия www.numizek.pl conversation Wyburzenia kraków