Faust - 2012-01-21 15:57:56

Part One
Prolog
Jest 21 maja 2015 roku. Świat ogarnął wirus zamieniający zwykłych ludzi w zombie. Tylko garstka z nich przeżyła ponieważ byli uodpornieni. Epidemia trwa od 48 godzin. Nie działa telewizja, radia, nic . Dwóch braci z miasta „Stęszew” stawia opór żywym trupom w poszukiwaniu ocalałych.

    Adam i Claudiusz zabarykadowali się w domu, gdzie mieli broń oraz zapas jedzenia na kilka dni. Pozbyli się prawie wszystkich zombie z okolicy. Od momentu pierwszego ataku gdy jeden strzelał, drugi pracował nad uzbrojeniem samochodu. Ich Renault Espace na dachu miało miniguna, a całe wzmocnione było stalą nierdzewną. Miało dorobioną tytanową łopatę z przodu,aby odpychać szczątki porozrzucane na ulicach. Po dwóch dniach samochód był gotowy do drogi. Gdy bracia zapakowali już wszystko czego potrzebowali do wozu i otwierali garaż zauważyli, że coś stało za bramą. Adam w niecałą sekundę był gotowy do strzału, okazało się że był to sąsiad z domu po lewej- John Rill. Claudiusz zawołał do niego czy jest zarażony, nie usłyszawszy odpowiedzi Adam szybko wycelował i wystrzelił.  John podbiegł do samochodu Adam zastrzelił zombie za sąsiadem .Wsiadaj i jedziemy ,młody mężczyzna wsiadł i trzech towarzyszy pojechało przed siebie .
-Jakim cudem udało ci się przeżyć?
-Byłem wojskowym i pozwolili zatrzymać mi moją kochankę.
-Kochankę?
John wyciągnął swój karabin snajperski pocałował go po czym powiedział:
-RT-20 dostałem ją gdy awansowałem na majora.
Claudiusz zapytał :
-gdzie jedziemy.
Adam spojrzał na wskaźnik paliwa
-wygląda na to że na stacje.
Po dwóch minutach byli już na miejscu .Adam wysiadł z samochodu zaczął tankować gdy bak był już pełny wsiadł do wozu i gdy odjeżdżali wysadzili stacje strzałem w zbiornik z gazem. Gdy jechali przed siebie w pewnym momencie zobaczyli na poboczu radiowóz, zatrzymali się i zaczęli przeszukiwać samochód. Po chwili Claudiusz znalazł shotguna i trochę  amunicji. Gdy wsiadali do auta John zawahał się i wrócił do radiowozu i wziął cb radio. Wsiadł do samochodu i odjechali w stronę najbliższego sklepu w celu uzupełnienia zapasów. Dwóch wchodzi jeden zostaje powiedział  Claudiusz
-John ty idziesz ze mną
-Dlaczego ja? Niech Adam idzie.
-Skąd mam wiedzieć że nie polecisz za przeproszeniem w chuja i nie zostawisz nas tu?
-Dobra masz rację
-Adam ty zostań i nas osłaniaj
Po tych słowach Starszy brat zasiadł na działku a dwóch towarzyszy weszło do środka. John i Claudiusz wzięli koszyki na zakupy i polecieli do działu mięsnego wzięli całe mięso wołowe trochę schabu i kilka piersi z kurczaka Potem udali się na dział z napojami i wzięli ponad dwadzieścia litrów wody mineralnej. W następnej kolejności poszli na dział z nabiałem wzięli jajka ,mleko oraz kilka jogurtów. Gdy już mieli wszystko Caludiusz cofnął się i wziął parę butelek wódki oraz mały zapas zapalniczek i papierosów. Gdy już wychodzili ze sklepu usłyszeli strzały wybiegli z zakupami a na parkingu przed sklepem roiło się od zombie. Adam zawołał towarzyszy by wsiedli do wozu otworzyli bagażnik jeden z nich już wsiadł do środka  a drugi podawał mu zakupy. Gdy byli już w środku zauważyli iż maja dodatkowego pasażera. Była to dziewczyna szczupła młoda blondynka uzbrojona po zęby. John odpalił wóz i ruszyli przejeżdżając przez żywe trupy. Wyjechali na drogę wiodącą do poznania cały czas milcząc. W pewnym momencie dziewczyna przemówiła:
-Możemy wrócić po mój motor?
Na co John odpowiedział:
-Nie możemy za dużo zombie.
-Wy nie rozumiecie to pamiątka po mojej starszej siostrze!
Gdy Claudiusz ,który właśnie prowadził usłyszał słowa dziewczyny natychmiast zawrócił .Adam stanął na działku i przeładował je
-Gotowy
Krzyknął a jego brat właśnie skręcił w ulicę gdzie dziewczyna zostawiła swój motor ,niestety było tam pełno zainfekowanych. Starszy z braci zaczął strzelać do tłumu a młodszy wjechał w nich miażdżąc większość ciał ,gdy okolica była „czysta” dziewczyna wysiadła z pojazdu,
-Jestem Saya Kokoro byłam lekarzem w tym szpitalu.
-Jedziesz z nami?
-Słyszałam że w Katowicach jest bezpiecznie podobno ludzie ukrywają się w kopalniach.
-My jedziemy do naszego rodzinnego miasta
-Telefony na razie działają zapiszcie mój numer będziemy w kontakcie.
Po wymianie numerów Saya wsiadła na motor i odjechała na południe. John poszedł spać i to Adam teraz prowadził Claudiusz był nawigatorem.
-To co? Kierunek szczecin?
-Pytasz a wiesz może ktoś znajomy przeżył
W przeciągu niecałych dwóch godzin spokojnej podróży z prędkością ponad 100 km/h trzej towarzysze dojechali do celu. Zaraz po wjeździe do miasta skierowali się do rodzinnego domu. Po 20 minutach podjechali pod mały domek na obrzeżach miasta. Po opuszczeniu pojazdu dało się usłyszeć strzały lecz zaraz ucichły.
-Weźcie ze sobą tylko to co wam potrzebne czyli broń ,telefon i w ostateczności papierosy jeżeli już musicie.
-Dobra rozdzielamy się i za pół godziny spotykamy się przy wozie.
Adam wykorzystał sytuację wziął ze sobą trochę zioła i bletki został przy samochodzie. Skręcił sobie „Lolka” i zaczął go palić. Gdy spalił całego w oddali znów usłyszał strzały wziął broń i poszedł to sprawdzić. W pięć minut doszedł na miejsce akcji ,stanął na śmietniku przy murze i ujrzał jak dwoje ludzi walczy z zainfekowanymi. Był to stary znajomy Adama ,Kareon Johynny wraz z byłą dziewczyną Claudiusza ,Alonse Kuragari stawiali opór przy sklepie z narzędziami. Adam wyciągną swój pistolet i pozabijał wszystkich napastników w przeciągu paru sekund zawołał znajomych i zaczął biec w kierunku umówionego miejsca spotkania. Gdy dobiegli na miejsce czekał tam już John i Claudiusz.
-A niech mnie jednak kogoś znalazł.
-Tutaj nikogo nie ma?
-Żywej duszy.
-A żywego trupa?
-Nie ani jednego.
-To dobrze bo zaraz się ściemni .
Adam wziął plecak z samochodu i zaczął iść w stronę domu.
-Gdzie ty idziesz?
-Musimy gdzieś przenocować ,pięć osób nie wyśpi się w samochodzie. Biorę pierwszą wartę.
Po tych słowach udali się do domu biorąc wcześniej żywność którą zdobyli w sklepie znajdującym się w „Stęszewie”. Claudiusz zaczął robić posiłek a John ,Kareon  i Alonse odpoczywali. Po pół godzinie wszyscy zasiedli do wspólnego posiłku. Zaraz po zjedzeniu Adam poszedł na schody i zaczął swoją zmianę na straży. Noc mijała spokojnie gdy telefon na piętrze zaczął dzwonić było już koło drugiej nad ranem. Claudiusz zbiegł po schodach i zawołał Adama ten podszedł do niego i zapytał:
-Co się stało?
-Saya dzwoniła.
-Co z nią?
-Dojechała do Katowic.
-I co?
-Spokojnie daj mi dokończyć.
-Ta plotka o wolnym mieście to ściema a Saya właśnie jest w połowie drogi do nas.
-To czekamy tutaj czy jedziemy jej naprzeciw?
-Czekamy ,o tej porze lepiej zostać w tutaj.
-Ale musimy jej pomóc.
-Spokojnie mówiła że da sobie rady.
Gdy rozmowa dobiegła końca Adam poszedł na górę ponieważ Claudiusz pokazał mu gestem by szedł spać. Noc przebiegła spokojnie. Gdy wszyscy już wstali dziewczyna czekała na nich na parterze wraz z Claudiuszem.
-To gdzie jedziemy?
Zapytała Saya.
-Do najbliższego sklepu.
-Żartujesz?
-Nie mamy końcówkę jedzenia i wody musimy zrobić zapasy.
-Jest sześć osób gdzie ty ich pomieścisz?
-Ty jedziesz na motorze to jest pięć osób. Nasze auto jest ośmioosobowe.
-No to kiedy ruszamy?
-Za godzinę ,macie czas by iść do toalety i coś zjeść.
Po godzinie Adam i Claudiusz czekali już przy samochodzie dopalając papierosa. Do pięciu minut w wozie byli już wszyscy którzy mieli w nim być. Saya siedziała już na motorze miała jechać za samochodem. Gdy ruszyli Claudiusz zapytał się Kareona o coś co męczyło również Johna i Adama.
-Jakim cudem udało wam się przeżyć trzy dni w sklepie meblowym?
-Miałem pistolet na gwoździe udało mi się znaleźć Alonse była otoczona przez Zarażonych. Wybiłem skurwieli i schowaliśmy się w sklepie miałem trochę żarcia ,ale gdybyśmy mieli tam siedzieć tam jeszcze kilka dni byłoby z nami cienko dziękuje za uratowanie
-Ja również
Wtrąciła się Alonse.
Epilog
W czasie gdy jechali w stronę sklepu ,w innej części kraju dwóch ludzi również próbowało stawić czoła wirusowi. Był to młody mężczyzna i jeszcze młodsza kobieta.

     The end Part One

Gintoki - 2012-01-22 18:09:44

Part Two

W Gdańsku który leży na wschód od Szczecina również jest pełno zombie którzy są efektem wirusa który objął cały kraj. Na dzielnicy bliżej nam nie znanej była dwójka osób. Była to dziewczyna i mężczyzna którzy stawiali czynny opór zarażonym ludziom.
-Jest ich coraz więcej musimy wejść do jakiegoś mieszkania i sprowadzić ich tam po czym wysadzić-Powiedział chłopak.
-Dobra to łap ten granat i biegnij już je postaram się ich ściągnąć…Tylko nie daj się zabić Shadow…-Odrzekła na jego słowa.
Tak jak postanowili ,tak zrobili i już po chwili młoda zielonowłosa dziewczyna prowadziła hordę zombie do mieszkania w którym czekał brunet.
-Uciekaj!-Krzyknął aby wyszła kiedy on sam wyciągnął zawleczkę i wyskoczył przez okno.
Obydwojgu udało się uciec.
-Amber nic Ci nie jest?-Spytał chłopak patrząc na nią.
-Nie nic tylko się zmęczyłam-Odpowiedziała i zaczęła się rozglądać.
Shadow słysząc to tylko się uśmiechnął.
-Czekaj zaraz skombinuję samochód-Powiedział po czym gdzieś poszedł.
Kiedy tylko zniknął z pola widzenia pojawili się „oni”.
-Kurczę akurat teraz musieli się pojawić kiedy Shadowa nie ma-Syknęła Amber po czym zaczęła strzelać do nich. Było ich coraz więcej jednak dziewczyna nie poddawała się. Nagle z nikąd pojawił się zamaskowany mężczyzna który używając tylko rąk i nóg załatwił większość przeciwników.
-Dziękuję…-Powiedziała przerażona dziewczyna.
Wybawca nie odezwał się słowem tylko stanął pod ścianą czekając nie wiadomo na co.
-Czy…czy chce pan z nami uciec z tego miasta?-Spytała niepewnie.
Mężczyzna poruszył głową w geście że tak chce z nimi uciec. Po chwili zza budynku wyjechał Shadow w jakimś terenowym samochodzie.
-Wsiadaj....A to kto?-Spytał patrząc na zamaskowanego osobnika.
-On jedzie z nami-Oznajmiła Amber patrząc to na jednego to na drugiego.
-A więc wskakuj a nie czekasz!-Wrzasnął brunet siedzący za kierownicą.
Nie minęła sekunda a mężczyzna siedział już w samochodzie. Ruszyli z piskiem opon aby nie marnować więcej czasu.
-Nie mamy prowiantu-Zauważyła zielonowłosa patrząc na kierowcę.
-No to do sklepu-Powiedział spokojnie skręcając mocno kierownicą.
Samochód stanął na dwóch kołach po czym opadł z powrotem na cztery. Podjechali pod sklep z sieci biedronka po czym wszyscy wysiedli.
-Bierzcie tylko to co będzie najbardziej potrzebne później pomyślimy nad resztą-Zaczął dyrygować Shadow.
Po tych słowach każde z nich złapało wózek i weszło do sklepu. Amber zajęła się pieczywem oraz wędlinami. Shadow zabrał się za napoje oraz warzywa aby w razie czego jak zgniją mogli zamaskować swój zapach. Hei bo tak nazywał się zamaskowany mężczyzna poszedł po nabiał oraz alkohol ponieważ wiedział że on znieczula ból w razie jak by coś im się stało. Po chwili podeszli do kasy aby wziąć papierosy oraz doładowania do telefonów aby w razie czego mogli skontaktować się ze światem zewnętrznym. Kiedy mieli już wychodzić zauważyli młodego mężczyznę który chował się pod ladą. Chłopak na chwilę się odwrócił aby sprawdzić czy to nie są zombie i wtedy zauważył że są to normalni ludzie. Szybko wyszedł spod swojego schronienia i podbiegł do nich.
-Jestem Tomasz Problem-Przedstawił się.
-Ja jestem Amber to jest Shadow a to…-Dziewczyna zaczęła przedstawiać swoich towarzyszy jednak nie znała imienia mężczyzny który dołączył do nich w mieście.
-Jestem Hei-Powiedział wkładając ręce do kieszeni.
Nagle w około sklepu było pełno nieumarłych.
-Pora się zabawić-Mruknął mężczyzna w masce po czym wyciągnął swoje dwa sztylety.
Zaczął zabijać zombie jednak ich liczba zamiast maleć zwiększała się.
-To nie ma sensu jest ich zbyt wielu-Powiedział Shadow patrząc na towarzyszy.
Po chwili wszyscy się włączyli do walki.
-Za chwilę Amber rzuci granat w największe skupisko tych popaprańców po czym łapiemy prowiant i uciekamy do samochodu-Zakomunikował po chwili Fernandes.
Jak powiedział tak zrobili i już po pięciu minutach jechali samochodem.
-Gdzie teraz jedziecie?-Spytał Tomek patrząc na ludzi z którymi teraz jedzie.
-Do Szczecina-Powiedziała Amber z lekkim uśmiechem.
-Przecież to kawał drogi-Odrzekł Problem patrząc na nich ze zdziwieniem.
-Ale tam może być nasza jedyna droga ucieczki-Poinformował go Shadow.
Po tych słowach wszyscy zamilkli i jechali dalej. Na ulicach nie było nikogo kto mógł by im pomóc. W samochodzie panowała niezręczna cisza dlatego Amber postanowiła włączyć radio. Kiedy je włączyła trafili na ważny komunikat.
-Zaraza która opanowała Polskę zaczęła rozprzestrzeniać się na całą Europę prosimy wszystkich zdrowych o…-Komunikat się urwał a w tle można było usłyszeć krzyki oraz błagania o litość.
Shadow wyłączył radio po czym spojrzał na dziewczynę.
-Nie dołujmy się jeszcze bardziej-Powiedział a po jego policzku spłynęła łza.
Po chwili chłopak jednak otarł ją i dodał gazu. Kiedy byli już w Wałczu skończyło im się paliwo.
-Ja razem z Hei`em pójdę po paliwo a ty Amber zostań z tym nowym-Powiedział Shadow wysiadając z samochodu. Kiedy oni poszli Amber położyła się na fotelu lekko znudzona. Chłopak był cały czas spięty jak by czuł że niedługo stanie się coś złego. Dziewczyna odwróciła się do niego z uśmiechem.
-Wyluzuj się jesteśmy kilka kilometrów od miasta tutaj mogłaby nas napaść chyba tylko zombie wiewiórka-Zażartowała ale wtedy coś poruszyło się w krzakach.
Obydwoje spojrzeli na poruszającą się roślinę a wtem wyskoczyła zza niej zarażona wiewiórka. Zielonowłosa spojrzała na nią po czym ją zastrzeliła jednak to nie był koniec ich przygód. Huk rozszedł się po lesie co sprawiło że zwierzęta zombie wiedzą już gdzie oni są.
-Teraz już wiedzą gdzie jesteśmy-Powiedział chłopak łapiąc swoje miecze.
-Jesteś tego pewny-Spytała patrząc na niego.
Nagle przed nimi pojawiła się armia nieumarłych zwierząt zbudowana z saren, jeleni i innych leśnych mieszkańców.Tomek uśmiechnął się pod nosem po czym wyciągnął swój miecz i zaczął je zabijać jak tylko chciał co udowadniało że jest dobry w posługiwaniu się mieczem.
Nagle na jego ramie wskoczył lis i już chciał go ugryźć kiedy Amber odstrzeliła mu głowę.
-Osłaniam Cię!-Krzyknęła zielonowłosa cały czas strzelając do zwierząt jednak obserwowała czy chłopak nie potrzebuje pomocy.
-Jesteśmy tutaj uziemieni-Powiedział chłopak zmęczonym głosem.
Nagle w oddali można było zauważyć kontur dwóch chłopaków z kanistrami.
-Odsiecz nadciąga-Oznajmił Shadow po czym wraz z Hei`em zaczął biec w stronę samochodu.
Po nie całych piętnastu minutach wspólnej walki pozbyli się wszystkich przeciwników. Po wszystkim chłopak nalał benzynę do baku i ruszyli do Szczecina. Wszyscy byli zadowoleni że ich ziemia obiecana znajduje się za jakieś sto kilometrów.Kiedy już dojechali na miejsce Hei wziął telefon po czym zadzwonił.
-Claudiusz jesteście już w Szczecinie?-Spytał a kiedy uzyskał twierdzącą odpowiedź rozłączył się.Po chwili zamaskowany mężczyzna przejął samochód i zgodnie z wskazówkami które dostał przez telefon zawiózł towarzyszy w to miejsce.

The end part two

www.fairytail-pbf.pun.pl www.ogrywamy.pl www.turysta24h.pl www.papuge.pl